niedziela, 4 stycznia 2015

TEN - Albion - (2014) -

TEN
"Albion" - (ROCKTOPIA RECORDS) -
****3/4


Brytyjczykom z Ten kibicuję niemal od samego początku. Grupę poznałem w 1997 roku przy trzecim albumie "The Robe", którego sprowadzałem wówczas z dalekiej Japonii, albowiem początkowo tylko tam był dostępny. Zachwycony ich muzyką, niemal siłą rozpędu szybko zdobyłem wcześniejsze dwa, które oryginalnie ukazały się w jednym 1996 roku.
Od razu polubiłem namiętnie śpiewającego Gary'ego Hughesa i jego hard-rockowo-rycerską orkiestrę. Początkowo tworzyło ją nawet kilka znanych w rockowym światku postaci, jak choćby wyborny gitarzysta Vinny Burns (ex-Dare, obecnie Three Lions), perkusista Greg Morgan (obecnie w Three Lions), a na piątym albumie "Babylon", zagrał jako podstawowy muzyk, obecny klawiszowiec Deep Purple, Don Airey.
Być może Gary Hughes nie należy do wybitnych wokalistów, niemniej jego stonowanego głosu słucha się bardzo przyjemnie, poza tym facet posiada niesamowitą smykałkę do komponowania. Zarówno potężnych i muskularnych ballad, jak i pełnych epickiego rozmachu rzeczy dynamicznych. Ponadto, jest także niezłym gitarzystą, choć te obowiązki z chęcią przekazuje innym, pozostawiając sobie tę przyjemność w nieco większej dawce na ewentualne płyty solowe.
Śmiało współczesny Ten można nazwać rockową orkiestrą, gdyż grupa rozrosła się już do rozmiarów septetu, w którym to przebywa łącznie aż 4 gitarzystów !
Szczerze przyznam, iż w ostatnich latach pomału gasła we mnie miłość do tego zespołu. Wydawane przez nich płyty bywały mocno przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe - przykładem "Stormwarning" z 2011 roku. I choć ostatnia jak dotąd "Heresy And Creed" (2012), zwiastowała lekką poprawę, nie wyczuwało się jednak jakiejś bardzo znaczącej zwyżki formy. Słusznie zatem było się rozstać po kilkunastu latach z dotychczasową wytwórnią Frontiers Records i pójść na nowe. Obecny label Rocktopia, z racji swych rozmiarów, chyba tym bardziej nie zagwarantuje komercyjnego sukcesu, jednak już przyniósł zdecydowaną poprawę jakości. Zaryzykuję nawet, iż tchnął w grupę nowe życie, przez co muzycy nagrali jedną z najlepszych płyt w dwudziestoletniej karierze (owa okrągła rocznica będzie obchodzona w obecnym roku).
Na "Albion" jest kilka przysłowiowych perełek. Weźmy pod lupę choćby otwierający "Alone In The Dark Tonight" (taki tytuł zobowiązuje) - z chwytliwym, nadającym się do wspólnego śpiewania refrenem. To samo można by rzec o następnym nieco ostrzejszym "Battlefield". W zwrotce delikatnym, niczym pierzasta ballada, by w refrenie zgodnie z tytułem ruszyć do boju. Już tylko sam ten początek mógłby wykroić z albumu dwa przebojowe single, a kandydatów na nie, spokojnie znajdziemy tu jeszcze dobrych kilka ("Die For Me", "It Ends This Day", "Albion Born" czy "Wild Horses").
Ozdobą całości są wykwintne pięciominutowe ballady, jak zagrana w klimacie Whitesnake "Sometimes Love Takes The Long Way Home" (początek żywcem wyjęty z "Is This Love") oraz arcymelodyjna i utrzymana w podniosłym, wręcz operowym tonie "Gioco D'Amore". Ta dwujęzyczna kompozycja (zaśpiewana po włosku i angielsku) rozbroi chyba nawet najbardziej opancerzone serce. Być może znajdą się malkontenci, którzy zarzucą jej zbytnią wzniosłość i patos, bądź zemdleją od lejącego się strumieniami melodyjnego lukru, dla mnie jednak jest to jedna z najpiękniejszych kompozycji ubiegłego roku.
Już dawno grupa nie nagrała tak spójnej płyty. Tak dającej się z nieukrywaną przyjemnością słuchać. Bez wątpienia "Albion" jest jedną z najlepszych płyt 2014 roku, wydaną zresztą niemal pod samo jego zakończenie.

P.S. Za płytę (prezent !) ukłony ślę do Rafała Sierżanta z Rokietnicy.


Andrzej Masłowski


RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

(4 godziny na żywo!!!)

===============================

"BLOG NAWIEDZONEGO"
oraz
"BLOG TYLKO O PŁYTACH CD i LP